W tym wpisie opiszę i pokażę nasz drugi dzień pobytu na wyspie Gozo. Część pierwszą możecie zobaczyć tutaj: Gozo, część 1- relacja z podróży. Turyści podczas tygodniowej wycieczki na Maltę często spędzają na Gozo zaledwie jedną dobę. Polecam spędzić na wyspie co najmniej dwa dni.
Mġarr ix-Xini- mało znane atrakcje gozo
Już kiedyś wspomniałam, że lubię szukać na własną rękę ciekawych miejsc do zobaczenia. W tym celu odpalam na komputerze GoogleMaps i „chodzę” sobie po mapie. Tak odkryłam zatokę Mġarr ix-Xini. Jest to nasz pierwszy punkt na dzisiejszej trasie zwiedzania. Do miejsca docelowego wybraliśmy trasę ulicą Triq ta’ Mġarr ix-Xini. Widać z niej odwiedzoną przez nas innego dnia Rotundę św. Jana Chrzciciela w Xewkija. Droga jest wąska, mieści tylko jeden samochód. Na szczęście z naprzeciwka nikt nie nadjeżdża. Nie lubię jeździć takimi odludziami, ale jestem zachwycona.
Przyjeżdżamy do Mġarr ix-Xini. Czekamy chwilę w aucie, bo pada deszcz. Na szczęście po chwili przestaje, a później wychodzi słońce. Spokojnym tempem zwiedzamy całą zatokę dookoła.
Schodzimy też na plażę. Spodziewałam się chyba czegoś lepszego, ale nie jest źle. Tylko widoki takie trochę „surowe”. Zatokę otaczają skały gdzieniegdzie porośnięte zielenią, a w oddali jedyne co może nas zainteresować to wieża o nazwie takiej samej jak zatoka- Torri ta’ Mġarr ix-Xini. Ładnie tutaj, ale nic poza tym. Na pewno trochę uroku dodaje brak turystów i że możemy pobyć tu prawie sami, ale nie nazwałabym tego miejsca „ukrytym skarbem Gozo” jak gdzieś przeczytałam.
Idę z Beatą drogą pod górę w poszukiwaniu kadrów. Chciałam zrobić zdjęcie, które widziałam w internecie, i które pięknie przedstawiało Mġarr ix-Xini z daleka. Niestety się to nie udało. Podejrzewam, że zostało ono zrobione z drugiej strony zatoki, gdzie znajduje się szlak pieszy- wtedy jeszcze tego nie wiedziałam. Jeśli nie macie samochodu, to do Mġarr ix-Xini można dotrzeć piechotą z miejscowości Għajnsielem lub Xewkija. Z tej pierwszej jest odrobinę bliżej.
Najpiękniejsze miejsca na Gozo- zatoka Xlendi
Opuszczamy Mġarr ix-Xini i jedziemy do Xlendi. Byliśmy już w tym miejscu, ale był zachód słońca, potem szybko zrobiło się ciemno i nie udało nam się dokładnie zwiedzić zatoki. Na szczęście dzisiaj mamy dużo czasu, aby zajrzeć w każdy zakamarek. Wychodzimy z samochodu i już pierwsze widoki nas powalają. Schodzimy po schodach nad samą wodę i powoli spacerujemy najpierw w jedną stronę, potem w drugą. Fale są dzisiaj ogromne. Kąpiel w morzu jest dzisiaj niemożliwa, ale najważniejsze, że świeci słońce!
Odwiedzamy restaurację Il-Terrazzo. Są z niej najpiękniejsze widoki na zatokę Xlendi. Zamawiam Mohito i spaghetti z owocami morza- pycha. Przed podaniem posiłku przychodzi do mnie na kolana stały bywalec restauracji. Niestety zapomniałam jego imienia, ale możecie go poznać patrząc na poniższe zdjęcia. Poniżej są też fotografie, które pokazują widoki z okolic restauracji.
Idziemy w dół nad samą zatokę- tam, gdzie znajduje się szereg budynków i restauracji. Później wchodzimy na szlak, który wypatrzyliśmy z drugiej strony Xlendi Bay i obserwujemy zatokę z innej perspektywy, tym razem jej lewą stronę. Po drodze robimy mnóstwo zdjęć, nie spieszymy się.
Ścieżka doprowadza nas do niezwykłego miejsca. Chętnie byśmy zostali tu dłużej, ale zgubiliśmy gdzieś naszych towarzyszy. Każdy miał inne tempo i poszedł w inną stronę. Musimy sprawdzić, czy jeszcze żyją.
Xlendi Bay- nieodkryte zakamarki
Wracamy na parking, spotykamy się z Beatą i Robertem, i idziemy w nieodkrytym jeszcze kierunku, czyli w lewo. Za chwilę pojawia się przed nami mały, uroczy most. Przechodzimy przez niego, a przy okazji spotykamy się z kolejnym kotem. Ten jest trochę nieśmiały. Chcę go poczęstować naszym jedzeniem, ale zbyt się boi i nic od nas nie przyjmuje. Idziemy dalej. Raz patrzymy pod nogi, a raz w stronę pięknej zatoki. Widoki są cudowne.
Za mostem ścieżka robi się wąska i trzeba iść po kamieniach. Wojtek idzie pierwszy. Po chwili mówi do mnie „Kinia, stop! Nie chcę cię straszyć, ale pod tym kamieniem widziałem węża.” Na chwilę stoję jak wryta i nie wiem co mam ze sobą zrobić, bo nienawidzę tych stworzeń. Wojtek mnie uspokaja i mówi, że widział tylko jak wąż przechodził sobie między kamieniami i na pewno nic mi nie zrobi. W końcu jakoś daję radę przejść. Później spotykamy na szczęście już tylko jaszczurki, a te mi jakoś nie przeszkadzają.
różne światy na wyspie Gozo
A tak wygląda okolica z okolic wieży Torri tax-Xlendi. Po jednej stronie jest bardzo zielono i rośnie mnóstwo kwiatów, a po drugiej stronie jest tak, jak powiedział Wojtek, to znaczy „Kończy się jedna mapa i zaczyna się inny świat.” Idziemy w stronę tego „innego świata” i wchodzimy na „mapę pustynną”. O wiele mniej tam zieleni, są tylko skały i piasek.
Po dokładnym zwiedzeniu zatoki Xlendi wróciliśmy do auta i pojechaliśmy w kierunku stolicy. Nie wiedzieliśmy wtedy o istnieniu pewnego pięknego miejsca na Gozo- Sanap Cliffs. Jeśli uwielbiacie skały i morze, to koniecznie przy okazji zwiedzania Xlendi przejdźcie się kawałek na wschód, gdzie znajdują się te piękne klify. Kolejną atrakcją wartą zobaczenia na Gozo są klify Ta’ Ċenċ. Nie mam pojęcia dlaczego nie odkryłam tych miejsc przed wyjazdem. Bardzo, bardzo żałuję, że tam nie dotarliśmy!
Jeśli chcecie dowiedzieć się jak spędziliśmy resztę dnia oraz jak wyglądają widoki na całą wyspę Gozo, to zajrzyjcie do czwartej- ostatniej części relacji.
Mapa przejazdu dzisiejszego dnia: tutaj
Dziękujemy za przeczytanie wpisu!
Jeżeli uważasz, że jest on ciekawy, będzie nam miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w komentarzu.
Więcej wpisów z Malty znajdziecie tutaj:
Wszystkie nasze podróże: Podróże
Zapraszamy Was również na nasz Instagram oraz fanpage na Facebooku, gdzie możecie być z każdą naszą podróżą na bieżąco.
Do zobaczenia! 🙂