Nadchodzi piąty dzień naszej wycieczki po Andaluzji. Pogoda od wczoraj nie poprawia się, a prognoza również nie pokazuje pozytywnych wieści. Jesteśmy w pięknym mieście- Kadyksie, dlatego trudno jest nam odpuścić sobie chociaż krótki spacer. Liczymy, że uda nam się przejść się promenadą wzdłuż oceanu i sfotografować stamtąd między innymi katedrę- główny zabytek miasta.
Kadyks- spacer po mieście
Wychodzimy z apartamentu i idziemy w stronę oceanu. Patrzymy w kierunku wody, lecz jej nie widzimy, bo razem z niebem zlewa ona się w wielką, białą plamę. Siedzimy pod dachem. Pół godziny godziny później mój tata mówi „Chyba nie pada…”. Co prawda lekko kropi, ale ruszamy w drogę. Jesteśmy tuż przy parku Genovés. Niestety jest on nieczynny, dlatego przechodzimy obok niego i idziemy ścieżką wzdłuż oceanu.
Atrakcje Kadyksu
Docieramy pod zamek Castillo de Santa Catalina. Znowu zaczyna lać, więc chowamy się pod jakąś budką. Na szczęście 3 minuty później deszcz się uspokaja… przynajmniej na chwilę. Za chwilę przed nami wyłania się biały, piękny, afrykański zabytek wyglądający jak jakiś ekskluzywny hotel i słynna plaża Playa de La Caleta. To oraz stylowe latarnie, łódeczki i palmy dają super klimat, co staram się pokazać na zdjęciach. W lato na pewno wygląda to wszystko trochę inaczej, przede wszystkim jest pełno turystów.
Już z daleka było widać zamek Castillo de San Sebastián. Prowadzi do niego kilometrowa, wąska ścieżka biegnąca pomiędzy oceanem. Żałuję, że nie mamy czasu, aby tam dotrzeć. Do tego w taką pogodę podejrzewam, że w połowie drogi zalałyby nas fale.
Cadiz Catedral
Udaje nam się przejść spory kawałek. Przed nami wyłania się najpopularniejszy widok z kadyksowych pocztówek- katedra. Sekundę później zaczyna znowu lać deszcz. Biegniemy, aby schować się w podziemnym parkingu. Mamy lepsze humory i śmiejemy się, że przynajmniej najważniejsza fota została już wykonana.
Niestety nie chce przestać padać. Idziemy z parasolkami w kierunku katedry. W jednej ręce trzymam aparat, w drugiej parasolkę, a jak jest potrzeba to w trzeciej telefon. Uciekamy do katedry. We wnętrzu odbywa się aktualnie jakiś remont, bo spora część jest zagrodzona, w dodatku na górze zawieszona jest jakaś siatka. Nie ma dziś też opcji wejścia na szczyt, co podobno w normalnych warunkach jest możliwe.
Po wyjściu z katedry, jak się pewnie spodziewacie, wciąż pada, dlatego chowamy się w małej cukierni. Każdy kupuje sobie różne, słodkie bułki. Wszyscy chcą już wrócić na parking i jechać do Sewilli. W końcu i ja tracę nadzieję na zwiedzenie Kadyksu. Jesteśmy w szoku, kiedy po chwili cudem przestaje padać. Niestety i tak mamy już niewiele czasu, bo musimy dziś w Sewilli oddać samochód. Możemy tylko wybrać sobie lekko dłuższą trasę w kierunku samochodu, aby po drodze co nieco zobaczyć.
Kadyks- najpiękniejsze miejsca
Polecam przejść się na Plaza de San Juan de Dios. Można tu zobaczyć ratusz Starego Miasta, pochodzący z przełomu XVIII i XIX w. Poza tym można usiąść na ławeczkach z widokiem na fontannę i palmy.
Tuż za placem obok oceanu jest malutki park, którym spacerujemy.
Następnie skręcamy w jedną z uliczek i docieramy do malutkiego placu Plaza de Candelaria.
A tuż za nim jest placyk Plaza de las Flores. Znajduje się tu stylowy budynek poczty.
Spacerujemy wąskimi uliczkami, przechodzimy obok Torre Tavira. Nie mam tego na fotografii, ponieważ jest to punkt widokowy. Trzeba wejść do budynku, który sam w sobie jest zwyczajny i łatwo go ominąć oraz wspiąć się na jego szczyt. Na górze można zobaczyć urządzenie zwane camera oscura. Nigdy go nie widziałam, teraz też nie skorzystałam z okazji, ale podobno pokazuje świetne widoki na okolice.
Zaglądamy do Oratorio de San Felipe Neri- niewielkiej, barokowej kaplicy, w której nie można robić zdjęć. Widoczna jest ona z zewnątrz na poniższym zdjęciu po prawej stronie.
Kadyks- Plaza de San Antonio
Gdy docieramy na plac Plaza de San Antonio, na którym znajduje się nasz parking, jak na złość wychodzi słońce. Polecam tu dotrzeć, bo nie jest to miejsce popularne i pokazywane na blogach, a warte uwagi.
Zanim wyjechaliśmy z Kadyksu, mieliśmy nieciekawą historię- utknęliśmy na parkingu. Wojtek poszedł zapłacić za parking. Podszedł do biletomatu, włożył bilet i banknot, a automat zaczął się dziwnie świecić i się zaciął. W związku, że była niedziela, to żadnego pracownika nie było na parkingu. Po dodzwonieniu się na infolinię parkingu nikt nie mówił po angielsku. Ostatecznie pomógł nam jakiś dobry człowiek, który zadzwonił i po hiszpańsku wyjaśnił obsłudze, jaki mamy problem. Ponad pół godziny czekaliśmy na przyjazd pracownika parkingu. Ostatecznie odzyskaliśmy i bilet, i pieniądze, ale nie dostaliśmy żadnego zadośćuczynienia za stracony czas i stres- musieliśmy zapłacić pełną kwotę za postój.
W końcu wyjeżdżamy z Kadyksu i jedziemy w stronę Sewilli. Ciąg dalszy w kolejnym odcinku.
Dziękujemy za przeczytanie wpisu!
Jeżeli uważasz, że jest on ciekawy, będzie nam miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w komentarzu.
Więcej wpisów z Andaluzji znajdziecie tutaj:
Wszystkie nasze podróże: Podróże
Zapraszamy Was również na nasz Instagram oraz fanpage na Facebooku, gdzie możecie być z każdą naszą podróżą na bieżąco.
Do zobaczenia! 🙂