Imieninowa wycieczka: Jezioro Ruskie- Pasym- Restauracja Pod Kogutem (Tylkowo)- Michałki- Miłuki- Krzywonoga- Rudziska Pasymskie
To był udany dzień i od początku pełen przygód. Nie udało nam się zjechać z ekspresówki dobrym zjazdem, przez co pojechaliśmy przez Barczewo, dzięki czemu przypadkiem odkryliśmy mało znane Jezioro Ruskie. Do Pasymia dotarliśmy dopiero po godzinie jazdy. A tam spokojnym krokiem i nigdzie się nie spiesząc zaglądaliśmy w każdy zakamarek miasteczka. Potem pojechaliśmy polną drogą „Ostrów”, skąd było widać panoramę Pasymia. Tak jak się spodziewaliśmy, widoki z drona były ekstra. Z każdej strony otaczało nas ogromne jezioro Kalwa, które ma sporo małych wysepek. I te konie dookoła… Świetny klimat!
Potem była godzinka pływania i opalania się na plaży, po czym zgłodnieliśmy. Znalazłam w google dobrze ocenianą restaurację niedaleko Pasymia, więc pojechaliśmy tam. Budynek wyglądał fajnie na zewnątrz, więc nie obyło się bez sesji. 😀 Po obiadku (pyszny rosołek, Wojtek też chwalił placki) wybraliśmy się na objazd okolicy. Najpierw minęliśmy miejscowość Michałki, a później zatrzymaliśmy się na chwilę w Miłukach. Było tam bardzo klimatycznie. Miejscowość leży w lesie, nad jeziorem. Mnóstwo tam małych pomostów.
Najbardziej z wyjazdu zapamiętaliśmy chyba naszą podróż do Rudzisk Pasymskich. Nieźle przetestowaliśmy wtedy nasze autko. Jechaliśmy kilka kilometrów wąską drogą przez las, gdzie mieścił się tylko jeden samochód. W pewnym momencie mijaliśmy się z jednym autem, wjeżdżając w krzaki. Taki plus, że dowiedzieliśmy się, że Jeepowi można ufać.
Rudziska Pasymskie, a właściwie opuszczony ośrodek Rudka, bo to on był naszym celem, okazał się miazgą. Chętnie wróciłabym tam jeszcze raz. Chociaż teraz bałabym się sto razy bardziej, bo ostatnio przeszliśmy z Wojtkiem grę „The medium”- horror, którego akcja toczy się w bardzo podobnym miejscu.